Polowanie na tatusia - pewne ustalenie ojcostwa - pewnytato.pl Przeskocz do treści
Ustalenie ojcostwa, ustalanie ojcostwa, badania DNA
Dyskretny test na ojcostwo!
Jesteś: Ustalenie ojcostwa > Polowanie na tatusia.

Polowanie na tatusia.

W Polsce co dziesiąty mężczyzna niesłusznie płaci alimenty. Genetyczne badania ustalające ojcostwo mogą to zmienić. Tematy związane z pochodzeniem są drażliwe. Najboleśniej przeżywają je dzieci, których matki zmieniły w życiu partnera. Zastanawiają się, czy ten pan, który na mnie płaci, jest na pewno tym właściwym.

Małe kłamstewka, często skrywane przez dobre intencje i nacisk konwenansów, nie są w stanie zawoalować domowych tajemnic ani niepewności. Nastolatek wie, że nie wolno pytać, ale czuje ogromny niepokój. Sam szuka odpowiedzi w myślach i wyobraźni. Czuje się jak niewyraźna fotografia, która nie nabierze ostrości bez prawdy.

Ola poznała Adama, gdy zaczęło się psuć w jej długoletnim związku. Po rozstaniu z Jankiem zorientowała się, że jest w ciąży. – Zanim dowiedziałam się o dziecku, miałam dwóch partnerów – przyznaje. – Zaczęłam rozsądnie analizować. Janek zawsze był lekkoduchem, Adam wolał dom niż zabawy z kolegami. Gdy powiedziałam mu o dziecku, szalał z radości.

Koniec z entliczkiem, pentliczkiem.

Pater semper incertus est (ojciec jest zawsze nieznany), głosi starożytne prawo Rzymian. Napoleon był jeszcze bardziej radykalny, gdy w 1804 r. zapisał w kodeksie cywilnym: „Ustalanie ojcostwa jest zabronione”. Federacyjny Trybunał Konstytucyjny odwrócił tę zasadę dopiero w XX w., orzekając, że jest to prawem człowieka.

Jeszcze pod koniec lat 80. ojcostwo weryfikowało się na podstawie badań grupy krwi mężczyzny, którego wskazała matka. W większości przypadków opinia brzmiała: „Ojcostwa nie można wykluczyć”. Wnikliwych ekspertyz dokonywali również antropolodzy, porównując aż 200 cech potomka i taty. – Te badania w niewielu przypadkach są pomocne – mówi dr Jakub Czarny z Zakładu Genetyki Molekularnej AM w Bydgoszczy – i nie dają pewności. Wykluczając ojcostwo, nie są w stanie go potwierdzić. To zasadnicza różnica miedzy tradycyjną ekspertyzą a nową metodą, czyli kodem genetycznym, który daje pewność równą lub większą niż 99,9999.

DNA jest w dyspozycji sądu od początku lat 90. – W Bydgoszczy rocznie wykonujemy ok. 250 analiz pozwalających ustalić, czy pozwany jest ojcem. Co piątego bezwzględnie się wyklucza – przyznaje dr Czarny. Specjaliści twierdzą, że w Polsce co dziesiąty mężczyzna płaci alimenty niesłusznie. Panowie coraz częściej powołują się na geny, domagając się sprawiedliwości, kobiety słyszą pytanie: „Czy na pewno jest moje?”, a etycy zastanawiają się, czy ważniejsza jest obiektywna prawda, czy dobro dzieci, które DNA pozostawi w próżni emocjonalno-prawnej, jeśli zostaną nagle pozbawione ojca.

Geny w sądzie.

W tradycyjnej rodzinie ojcostwo ustala się tzw. intuicją chałupniczą: mąż i żona nie mają wątpliwości, czyja jest latorośl. Problem zaczyna się wtedy, gdy partner opuszcza kobietę, twierdząc, że rozmawiali jedynie przez okno, a ona domaga się alimentów.
Kodeks rodzinny i opiekuńczy przewiduje ustalenie ojcostwa za pomocą jednego z trzech sposobów: zakłada się pochodzenie dziecka od męża matki, dopuszcza się uznanie go przez mężczyznę lub dochodzi się sądownie, kto jest ojcem. W kodeksie przyjęta jest kontrowersyjna zasada domniemania, że ten, kto w okresie koncepcyjnym obcował z matką dziecka, jest ojcem. Wystarczy jednorazowe współżycie, by mężczyzna został uznany przez sąd za tatę, jeśli nie jest w stanie domniemania obalić.
– Nie liczę na małżeństwo i na to, że Jarek pokocha to dziecko. Chcę tylko, żeby nie było bękartem – mówi Gosia, huśtając na rękach Kacpra w sądowym korytarzu. – Nie zdawałam sobie sprawy, że to takie upokarzające. Niby mnie kochał, a teraz już pół roku wywlekamy w sądzie swoje intymne sprawy – pokazuje mi zdjęcia ze wspólnej prywatki.
– No, czy mały nie jest podobny do Jarka? – pyta.
Wiele takich słów odbija się od ścian sądowych korytarzy. Sędziowie podczas rozpraw nieraz uciszają płaczące matki i histeryzujące babcie, które lubią podnosić malucha w górę i krzyczeć: „Dziecioroby do kozy!”.

Według danych GUS, w 2001 r. urodziło się 368.200 dzieci. Procesów o ustalenie ojcostwa odbywa się ok. 15 tys. rocznie.

Co zrobić z tą wiedzą?

Doc. Tadeusz Dobosz, kierownik Pracowni Genetyki Sądowej we Wrocławiu, opowiada: – Przyszła do mnie para żyjąca w konkubinacie. Zanim urodziło się dziecko, zdążyli się rozstać, jednak kobieta pozwała partnera o ojcostwo. Po badaniach okazało się, że u dziecka występuje 15 fragmentów DNA odziedziczonych po mamie i 18 po… 16-letnim synu konkubenta z pierwszego małżeństwa. W chwili zapłodnienia chłopak miał mniej niż 15 lat, a spółkowanie z młodzieżą w tym wieku jest karalne. Badania kodu nasunęły więcej podobnych pytań i wątpliwości – twierdzi doc. Dobosz, który jako jeden z pierwszych w Polsce zaczął wykonywać ekspertyzy (od 1991 r. przeprowadził ich ok. 4,5 tys., rocznie przybywa 400-500 następnych). – Stanęliśmy przed problemem nadmiaru informacji. Czasami genetyk dowiaduje się rzeczy, których wcale nie chce wiedzieć. Co zrobić, gdy wynik wskazuje, że dziecko poczęło się z kazirodztwa? To przestępstwo, ale my mamy tylko potwierdzić lub wykluczyć ojcostwo. Nie wiemy, jak reagować w takich sytuacjach.
Temperatura spraw bywa wysoka. – Kiedyś robiłem analizę dla kobiety, która dla dobra dziecka chciała wziąć rozwód i wyjść za mężczyznę, którego uważała za jego ojca – opowiada doktor.
– Wyniki wskazały na męża. Przyszła do mnie i powiedziała, że jeżeli je ujawnię, zabije siebie i dziecko: „Nie będę miała nigdzie powrotu. Krew moja na pana rękach”, płakała. Co miałem zrobić?
Pracownicy Zakładów Medycyny zawsze uzmysławiają klientom konsekwencje decyzji przystąpienia do bezlitosnej ekspertyzy. Przed pobraniem materiału we Wrocławiu każdy czyta ostrzeżenie: „Badania ujawnią obiektywną prawdę. Od momentu pobrania krwi sprawa ma bieg nieodwracalny, niezależnie od skutków”.

Desperaci, czyli klienci?

– W czasach, gdy ojcostwo można było jedynie wykluczyć – mówi doc. Dobosz – wielu było kombinatorów liczących na szczęście. Dziś spadła liczba zleceń od małych cwaniaczków, bo boją się pogrążyć (i to za własne pieniądze). Badania uświadomiły nam, lekarzom, jak wielu jest panów z syndromem Otella, zawsze twierdzących, że żona chodzi na boki.
Pojawiła się zupełnie nowa kategoria klientów – ojcowie desperaci, dla których pewność ma większą wartość niż koszty (w Zakładach Medycyny Sądowej wynoszą one od 600 do 1000 zł za każdą badaną osobę).

Czasem wyniki są dla kobiet bezlitosne: wskazany mężczyzna zostaje wykluczony. Powtarzają wtedy ekspertyzy nawet kilka razy. Dziecko musi przecież po kimś dziedziczyć. Pani Maria była przekonana, że ojcem jej niemowlęcia jest właściciel hurtowni ryb w małym miasteczku na Rzeszowszczyźnie. On jednak szedł w zaparte. Sprawę wygrał, bo 10 wspólnych polimorficznych fragmentów DNA nieubłaganie wskazało na nauczyciela WF.

W latach 80. zdarzało się, że urażony mężczyzna w ramach zemsty przyprowadzał do sądu kolegę, który zeznawał, że też sypiał z powódką. Sąd kierował obu na badania. Znane są przypadki, że pozwanego wykluczono, a pechowy kolega… do dzisiaj wysyła pieniądze. Petenci, których do tej pory nie było, to ojcowie dobrowolnie dotąd płacący alimenty. Marek Neuman, prezes Stowarzyszenia Obrony Praw Ojca na województwo śląskie, miał sprawę o ojcostwo w czasach, kiedy dowodem w sądach była zawodna metoda serologiczna: – Miałem szczęście, bo mnie wykluczono, co zdarzało się wtedy bardzo rzadko. Wreszcie dzięki DNA kobiety nie będą szukały intratnych ojców, licząc, że a nuż się nie wykluczy.

DNA staje się też podstawą w procedurach spadkowych. Pewien starszy pan z Ameryki poprosił o badanie, by sprawdzić, czy córka w Polsce na pewno jest jego, bo nie wie, co zrobić z testamentem. Doc. Dobosz coraz częściej spotyka się z propozycjami wykonywania tego typu badań przy użyciu materiału pochodzącego z ekshumacji: – Tłumaczę wtedy, że lepiej zmarłego zostawić w spokoju, pobierając materiał od krewnego.

Zaufanie do weryfikacji.

Waldemar Z. miał czwórkę dzieci, kiedy awansował w firmie. Często jeździł w delegacje. Gdy żona urodziła Jasia, zaczął się zastanawiać, czy aby jest jego. Na wszelki wypadek przyprowadził na badania całe potomstwo. „Jak już sprawdzać, to wszystkie”, mówił. Po wyniki przyszedł bez żony. On uspokoił się, że jest ojcem, a ona odeszła z dziećmi do matki.

Kod genetyczny spowodował wiele dylematów etycznych, religijnych i prawnych. Czy te badania nie zachwieją trwałością rodziny? Czy wyniki badań genetycznych muszą mieć wpływ na wypełnianie funkcji rodzica? Przecież ludzie z pełną świadomością np. adoptują dzieci.
Psycholog Andrzej Tucholski ma wątpliwości: – Nie wychowuje się człowieka zgodnie z kodem. W okresie rozwojowym pozytywne oddziaływanie obojga rodziców jest ważniejsze niż genotyp. Miałem klienta, który twierdził, że jest rogaczem, że żona chce go „wrobić w bachora”, że chłopy we wsi się śmieją. Rozpoczęła się sprawa sądowa i dwuletnie oczekiwanie na badania. Ale przez ten czas dzieciak tak podbił jego serce, że zrezygnował z poznania wyników.
– Nie widzę w tej metodzie zagrożenia przy uzasadnionej niepewności, procesach spadkowych lub alimentacyjnych – twierdzi prof. Hanna Świda-Ziemba, socjolog. – Ale jest negatywne, gdy badanie musi potwierdzać zaufanie.

Genetyczny biznes.

„Testy ojcostwa nie są już zastrzeżone dla sądów i opuszczonych kochanek. Ciekawi, podejrzliwi lub sceptyczni, którzy po prostu pragną spokoju ducha, mogą obecnie przeprowadzić je w domowym zaciszu”. Gdy w Wielkiej Brytanii w sensacyjnym piśmie „Sunday Sport” ukazał się ten anons DNA Testing Agency, która po otrzymaniu próbek śliny ojca i dziecka oraz 298 funtów zobowiązywała się do rozwiania wątpliwości, opinia publiczna zagrzmiała. Zarzucano prywatnej agencji, że żeruje na rodzinnych rozterkach, działając na szkodę dziecka, które najbardziej na tym ucierpi.

Prywatne firmy zajmujące się badaniem DNA to w Polsce stosunkowo nowy biznes. Ceny na naszym rynku kształtują się od 1,5 tys. do 2 tys. zł. Pobrać materiał może każdy. Najczęściej wykorzystuje się wymaz z błony śluzowej policzka. Nie trzeba przy tym zjawiać się w klinice, gdyż pojawiły się proste w obsłudze domowe zestawy do pobierania materiału, który wysyła się pocztą. Są bezbolesne, nieinwazyjne i gwarantują pełną ochronę prywatności. Podobno na dużych bazarach można nabyć patyczek przypominający szczoteczkę do zębów, pobrać ślinę dziecka i wysłać do laboratorium.

Choć poza wytycznymi Sądu Najwyższego wciąż brakuje przepisów, które regulują, kiedy i jak powinny być przeprowadzane badania, prywatne laboratoria, które nie podlegają polskim atestom, wzbudzają wiele kontrowersji.
– Mają wątpliwy mandat prawny. „Zgłoś się, weź dziecko do łazienki, wyślij test, a my ci powiemy”. To kusi zazdrosnych mężów, którzy niby biorą dziecko na karuzelę, a prowadzą je na badania. Ignorując matkę, podważają prawo, które mówi, że badań prywatnych nie można wykonać, gdy jeden z małżonków nie został o nich poinformowany – mówi dr Jakub Czarny. – Uważają, że ponieważ badania są anonimowe, nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. Nie biorą pod uwagę, że mężczyzna, który się dowie, że nie jest ojcem, może wziąć siekierę – dodaje doc. Dobosz. – To nieroztropne.
– Zapotrzebowanie na te usługi wzrasta i będzie wzrastało – twierdzi dr Paweł Wójcik, członek zarządu Instytutu DNA w Warszawie. – To syndrom czasów. Coraz więcej mężczyzn chce mieć pewność, bo kobiety mają częściej kilku partnerów jednocześnie. Potrzeba informacji nie jest sprzeczna z polskim prawem. W Anglii na prywatne zlecenie wykonuje się ok. 10 tys. badań rocznie. Zdeterminowanym zakazy nie przeszkodzą.
W Internecie tatusiowie radzą jeden drugiemu, co począć z wątpliwościami. Wszyscy zgodnie twierdzą: „DNA położyło kres wiarołomstwu kobiet!”

Córka Oli ma dziś pięć lat.
– Czasem obserwuję zabawy Kasi z mężem, jej rysy, usta, nosek… Po kim ona ma ten nosek? – zastanawia się czasem Ola.
– Ale nie ma wątpliwości. Gdybym wybrała kiedyś szarpaninę w sądzie, mogłabym nie mieć dziś rodziny.

Czyj ja jestem?

„Basia to istny tato”, mówiły zawsze ciocie o Basi. „Jaki oni obydwoje mają ciężki chód. Łup, łup, identycznie stawiają nogi na boki”. „Ten zadarty nosek i rumień na policzkach… Zdzicho by się nie wyparł”, złościła często Basię babcia. Ale w domu dziewczyna ciągle czuła jakiś niepokój. Zwłaszcza podczas rodzinnych uroczystości, gdy po kieliszku poruszało się „pewne” tematy i urywało w połowie, kiedy wpadała do pokoju. Uciekła z domu po tym, jak ojciec podczas awantury wygarnął matce: „Z kim zrobiłaś takie dzieci? Bo na pewno nie ze mną!”. Kiedyś u babci wyszperała fotografię 19-letniej mamy na plaży z bardzo przystojnym facetem w kąpielówkach. Zaczęła się wtedy zastanawiać: „A gdyby mój tato rzeczywiście nie był moim tatą?”. Raz w kłótni wywrzeszczała to przy wszystkich.

Czyj ja jestem? Czy w moim domu jest jakiś rodzinny sekret? Czy pani Jadzia z drugiego piętra wie coś, czego nie wiem ja, skoro czasem tak złośliwie żartuje, gdy wpadnie w nerwy? A może mnie adoptowali? Nieustanną lawiną pytań „dlaczego” dręczy się wielu młodych ludzi w wieku tzw. osadzania się w rzeczywistości.
– Często jest to krzyk: „Czuję się źle, bo coś mi nie gra w układzie z wami! Zwróćcie na mnie uwagę!” – tłumaczy Małgorzata Dubiel, psycholog kliniczny.
– Czasem przerażenie rodzi się, bo koleżanka podczas kłótni szepnęła, że coś wie, ale nie powie co. Nierzadko przyczyniają się do niego sami dorośli. Chcą sobie coś udowodnić, coś wyrzucić, czyniąc dziecko obiektem manipulacji. Licytując się swoimi słabymi stronami, zasiewają w nim wątpliwość na lata.
– Zachowanie rodziców czasem wywołuje wstyd u dziecka, że nie są tacy, jacy powinni być – mówi Małgorzata Rymkiewicz, psycholog, dyrektorka specjalistycznej poradni Uniwersytet dla Rodziców. – Wtedy mały człowiek poszukuje lepszego tatusia, z którego czyni sobie autorytet. Myśli, że fajnie byłoby mieć za tatę ojca Jasia lub pana od matematyki, bo z nich to dopiero są ojcowie. „Mamo, mogłaś wybrać mi innego ojca”, wyrzucają czasem z żalem.

Agnieszka Widera-Wysoczańska, doktor psychologii twierdzi, że popularne ostatnio w telewizji programy typu „Zerwane więzi” też mogą sprowokować w dziecku wymyślenie fabuły o podrzuceniu, innych niż w rzeczywistości korzeniach: – Ostatnio przyszła do mnie mama z 11-letnim synem, który naoglądał się w telewizji programów o odkrywanych po latach tajemnicach rodzinnych, o tym, jak adoptowane dorosłe dzieci z płaczem spotykają się po raz pierwszy z prawdziwymi matkami. Zaczął pytać, czy na pewno jest swojej mamy. Mama była prawdziwa, ale trochę zabrakło jej czasu na emocjonalny kontakt z synem. Więc zaczął się zastanawiać.

Tematy związane z pochodzeniem są drażliwe. Najboleśniej przeżywają je dzieci, których matki zmieniły w życiu partnera. Zastanawiają się, czy ten pan, który na mnie płaci, jest na pewno tym właściwym. Małe kłamstewka, często skrywane przez dobre intencje i nacisk konwenansów, nie są w stanie zawoalować domowych tajemnic ani niepewności. Nastolatek wie, że nie wolno pytać, ale czuje ogromny niepokój. Sam szuka odpowiedzi w myślach i wyobraźni. Czuje się jak niewyraźna fotografia, która nie nabierze ostrości bez prawdy.
– Człowiek powinien znać swoje korzenie, chociażby po to, żeby móc się identyfikować z jakimś wzorcem – mówi Małgorzata Rymkiewicz. – Wiele lat przychodził do mnie na terapię młody chłopak, który w metryce miał wpisane „Ojciec nieznany”. Matka za nic nie chciała ujawnić tajemnicy. Pytanie, czyj jest, stało się jego obsesją. Uciekał w świat fantazji, marzeń na temat taty. Do dziś nie zna odpowiedzi. Ucięto mu przez to kawałek tożsamości. Lepiej było stworzyć w dzieciństwie ładny mit, niż tak go zawiesić w próżni. Kłamstwo na temat poczęcia nie zawsze działa niszcząco.
Według statystyk, ok. 10% dzieci ma powody do wątpliwości. Ale to normalne, twierdzą psychologowie, że ludzie, chcąc być dorosłymi bez skazy, za wszelką cenę ratują obraz „jedynej wielkiej miłości”, której owocem są właśnie ich pociechy.

Kobieta ojcem.

Znany w Zakładach Medycyny Sądowej całego kraju jest przypadek bydgoski. Sąd skierował do tamtejszego zakładu na badania kobietę w celu wykluczenia jej… ojcostwa. Badania ojcostwa nie wykluczyły! Okazało się, że pani była kiedyś panem. Gdy zmieniła płeć operacyjnie i metrykalnie, tak bardzo utożsamiła się z kobiecą naturą, że nawet nie dopuszczała do siebie myśli, że w przeszłości mogła kogoś spłodzić.

Kodeks rodzinny i opiekuńczy mówi:

– Jeżeli dziecko urodziło się w trakcie trwania małżeństwa lub nie później niż 300 dni po jego ustaniu, prawo traktuje na podstawie domniemania jako ojca męża matki.
– Prawo do wytoczenia powództwa ma mąż (w ciągu pół roku od momentu, gdy dowiedział się o urodzeniu dziecka), matka (w terminie pół roku od porodu), dziecko (przez trzy lata od osiągnięcia pełnoletności), prokurator, gdy wymaga tego ochrona praworządności.
– Ułatwienia dowodowe są przewidziane, jeżeli dziecko urodziło się przed upływem 180. dnia od zawarcia małżeństwa, a zaprzeczenia żąda mąż matki. Takie oświadczenie nie wystarcza w przypadku, gdy maż matki obcował z nią pomiędzy 181. a 300. dniem od urodzenia dziecka.
– Nie można wystąpić o zaprzeczenie ojcostwa dziecka, które zmarło. Śmierć rodzica natomiast nie stanowi przeszkody do wszczęcia takiego procesu.
– Ojcostwo może być stwierdzone tylko w stosunku do jednego mężczyzny. Jeżeli matka wskaże kilku kandydatów na ojca, w Polsce dopiero po wykluczeniu ojcostwa jednego można badać następnego. W większości krajów Unii Europejskiej można równocześnie badać kilku domniemanych ojców.

Genetyczny odcisk palca.

W 1984 r. brytyjski genetyk Alec Jeffreys z uniwersytetu w Leicester wpadł na pomysł, by do identyfikacji ludzi wykorzystać pewne fragmenty DNA, które nie kodują żadnego białka, lecz są powtórzeniem tego samego zestawu cząsteczek, wyróżniających się tym, że u każdego z nas powtarzają się odmienną liczbę razy. Utworzony z nich odcinek DNA ma u poszczególnych ludzi różną długość. Dzięki temu, że jest niepowtarzalny, tak jak odcisk palca, można zidentyfikować każdego człowieka i jego pokrewieństwo z innymi. W 1987 r. pierwsze ekspertyzy trafiły do sądów.
Metodę można stosować również w kryminalistyce, jeśli przestępca pozostawił na miejscu zbrodni jakiś fragment tkanki, np. kroplę krwi, śliny, kawałek skóry czy włosa. Do tej analizy wystarczy materiał genetyczny o wadze zaledwie dwóch nanogramów. W ostatnich latach uczonym udało się przeprowadzać badania na resztkach DNA sprzed wielu tysięcy, a nawet milionów lat, zachowane w mumiach egipskich, kościach dinozaurów i owadach zakonserwowanych w kawałku bursztynu.

DNA w liczbach.

– Jedynym wyjątkiem, gdy nie można ustalić ojcostwa, są przypadki, kiedy pozwany ma jednojajowe rodzeństwo.
– W Polsce, w 2000 r. odbyły się 264.884 sprawy o alimenty.
– W USA, po wprowadzeniu metody genetycznego ustalania ojcostwa, okazało się, że 30% dzieci pochodzi ze związków pozamałżeńskich.
– W Niemczech ok. 15 tys. mężczyzn nie przyznaje się do ojcostwa w stosunku do 53 tys. dzieci.
– Współcześni Francuzi podejrzewają, że 12% dzieci urodzonych w tradycyjnych rodzinach pochodzi z nieprawego łoża.
– W Anglii co czwarte dziecko jest pozamałżeńskie.
– Analizy szczątków poaborcyjnych we Włoszech (gdzie podobnie jak w Polsce jest dozwolona aborcja płodu poczętego w wyniku zgwałcenia) wykazały, że ok. 25% usuniętych płodów to dzieci męża, a nie gwałciciela.

Edyta Gietka [Przegląd nr 34(140) 26 sierpnia2002 r.]

Jeśli masz jeszcze jakieś pytania pisz na :pytanie@pewnytato.pl

5/5 - (1 głosów / głosy)
Podoba Ci się artykuł? Podziel się

Data publikacji: 12/10/2015, Data aktualizacji: 04/02/2021

Wpisany w:: Ustalenie ojcostwa

2komentarze

  • Awatar dla Wrobiony Wrobiony pisze:

    Witam serdecznie
    Poszukuję ojców którzy zostali wrobieni w ojcostwo
    Proszę o kontakt na Fb na grupie Walka o uniewżnienie ojcostwa. Da sie wygrać z naszym chorym prawem pozdrawiam serdecznie

Skomentuj Klaudia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Pewny test na ojcostwo
Czy na pewno płacisz alimenty na swoje dziecko?
Akredytowane laboratorium